Motocykl Pana Kafki
19
%
170 Kč 210 Kč
Expedice za 2 až 3 dny
Sleva až 70% u třetiny knih
Janusz Mielczarek deklaruje się jako miłośnik prozy realistycznej w najlepszym wydaniu. Mianem swych mistrzów określa Babla, Steinbecka czy Paustowskiego. Wpływy tego sposobu pisania są wystarczająco widoczne w twórczości zakochanego w słowie prozaika, by nie podważać tych deklaracji. Ale przecież, ta na wskroś realistyczna proza jest podszyta magią i językowym rozpasaniem. Tu się odzywają późniejsi mistrzowie opowiadań Janusza Mielczarka Gabriel Garcia Marquez i przede wszystkim Bohumil Hrabal. Można bez ryzyka pomyłki stwierdzić, iż w tej odmianie proza Mielczarka osiąga loty najwyższe. W Tam, gdzie NIE rosły poziomki, w Motocyklu Pana Kafki, w Trąbce, by wymienić tylko niektóre z tych opowiadań, które znalazły się w niniejszym tomie, rzeczywiste i nierzeczywiste ulega cudownemu stopieniu. Aż do utraty tchu, aż do bólu. Towarzyszy temu język wycyzelowany, rzadki już dzisiaj, ale i on podległy fragmentami zatraceniu w chwilach miłości i rozpaczy. Po mielczarkowsku nadałbym temu zbiorowi pysznych opowiadań miano prozy dojrzałych jabłek spadających z cudownego drzewa życia.
Bogdan Knop
To samo grał kulawy Antoś na naszym weselu. Znowu legła w trawę i z zamkniętymi oczami mówiła dalej: Tak nas z Zenkiem na kochanie sparło, że uciekliśmy cichcem do takiej szopki z sianem. Wszystko zostało porzucone: gorzałka, świniaki, goście, tańce, i tylko my, wczepieni w siebie jak te głodne psy, jak dzikusy Ale chytrusy nas znalazły i belka po belce, deska po desce, szopkę rozebrali. Siano tylko zostało, a my na nim, na samej górze, rozhuśtani, jak w lunaparku. Można nas było wynieść, spalić, zarąbać, udusić. Nie było nas na tym świecie. Dopiero od muzyki ocknięcie przyszło.
Fragment opowiadania Trąbka
Bogdan Knop
To samo grał kulawy Antoś na naszym weselu. Znowu legła w trawę i z zamkniętymi oczami mówiła dalej: Tak nas z Zenkiem na kochanie sparło, że uciekliśmy cichcem do takiej szopki z sianem. Wszystko zostało porzucone: gorzałka, świniaki, goście, tańce, i tylko my, wczepieni w siebie jak te głodne psy, jak dzikusy Ale chytrusy nas znalazły i belka po belce, deska po desce, szopkę rozebrali. Siano tylko zostało, a my na nim, na samej górze, rozhuśtani, jak w lunaparku. Można nas było wynieść, spalić, zarąbać, udusić. Nie było nas na tym świecie. Dopiero od muzyki ocknięcie przyszło.
Fragment opowiadania Trąbka
Autor: | Mateusz Folwarski |
Nakladatel: | Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza |
ISBN: | 9788320557336 |
Rok vydání: | 2020 |
Jazyk : | Polština |
Vazba: | Měkká |
Počet stran: | 151 |
Mohlo by se vám také líbit..
-
Sposób na życie
Mateusz Folwarski
-
Świadectwo dojrzałości
Maria Zagórska
-
Poezje wybrane - Krystyna Godlewska
Krystyna Godlewska
-
Wspomnienia małego warszawiaka (1934-...
Zbigniew Badowski
-
Moje Wuhan
Adam Gauder
-
Rozmowa psa z kotem o malowaniu
Krystyna Godlewska
-
Bezpańskie niebo
Elwira Krupp
-
Owiani ciszą
Wojciech Chądzyński
-
Przygody Raczka Pustaczka
Bogdan Banaszek
-
Sonety Biblijne
Marcin Halski
-
Ballada o zegarze z ratuszowej wieży
Janusz Koryl
-
Gremium. Protokół rozbieżności
Janusz Sikorski
-
Dwie twarze kobiety
Tadeusz Zając
-
Północ. Na przekór losowi i logice wbrew
Krzysztof Cegiełka
-
Bo ja kocham PRL
Piotr Wróbel
-
Cera kurtyzany
Andrzej Szymański