Motocykl Pana Kafki
16
%
177 Kč 211 Kč
Expedice za 2 až 3 dny
Sleva až 70% u třetiny knih
Janusz Mielczarek deklaruje się jako miłośnik prozy realistycznej w najlepszym wydaniu. Mianem swych mistrzów określa Babla, Steinbecka czy Paustowskiego. Wpływy tego sposobu pisania są wystarczająco widoczne w twórczości zakochanego w słowie prozaika, by nie podważać tych deklaracji. Ale przecież, ta na wskroś realistyczna proza jest podszyta magią i językowym rozpasaniem. Tu się odzywają późniejsi mistrzowie opowiadań Janusza Mielczarka Gabriel Garcia Marquez i przede wszystkim Bohumil Hrabal. Można bez ryzyka pomyłki stwierdzić, iż w tej odmianie proza Mielczarka osiąga loty najwyższe. W Tam, gdzie NIE rosły poziomki, w Motocyklu Pana Kafki, w Trąbce, by wymienić tylko niektóre z tych opowiadań, które znalazły się w niniejszym tomie, rzeczywiste i nierzeczywiste ulega cudownemu stopieniu. Aż do utraty tchu, aż do bólu. Towarzyszy temu język wycyzelowany, rzadki już dzisiaj, ale i on podległy fragmentami zatraceniu w chwilach miłości i rozpaczy. Po mielczarkowsku nadałbym temu zbiorowi pysznych opowiadań miano prozy dojrzałych jabłek spadających z cudownego drzewa życia.
Bogdan Knop
To samo grał kulawy Antoś na naszym weselu. Znowu legła w trawę i z zamkniętymi oczami mówiła dalej: Tak nas z Zenkiem na kochanie sparło, że uciekliśmy cichcem do takiej szopki z sianem. Wszystko zostało porzucone: gorzałka, świniaki, goście, tańce, i tylko my, wczepieni w siebie jak te głodne psy, jak dzikusy Ale chytrusy nas znalazły i belka po belce, deska po desce, szopkę rozebrali. Siano tylko zostało, a my na nim, na samej górze, rozhuśtani, jak w lunaparku. Można nas było wynieść, spalić, zarąbać, udusić. Nie było nas na tym świecie. Dopiero od muzyki ocknięcie przyszło.
Fragment opowiadania Trąbka
Bogdan Knop
To samo grał kulawy Antoś na naszym weselu. Znowu legła w trawę i z zamkniętymi oczami mówiła dalej: Tak nas z Zenkiem na kochanie sparło, że uciekliśmy cichcem do takiej szopki z sianem. Wszystko zostało porzucone: gorzałka, świniaki, goście, tańce, i tylko my, wczepieni w siebie jak te głodne psy, jak dzikusy Ale chytrusy nas znalazły i belka po belce, deska po desce, szopkę rozebrali. Siano tylko zostało, a my na nim, na samej górze, rozhuśtani, jak w lunaparku. Można nas było wynieść, spalić, zarąbać, udusić. Nie było nas na tym świecie. Dopiero od muzyki ocknięcie przyszło.
Fragment opowiadania Trąbka
Autor: | Mateusz Folwarski |
Nakladatel: | Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza |
ISBN: | 9788320557336 |
Rok vydání: | 2020 |
Jazyk : | Polština |
Vazba: | Měkká |
Počet stran: | 151 |
Mohlo by se vám také líbit..
-
Sposób na życie
Mateusz Folwarski
-
Mojej najpiękniejszej, ja najmądrzejszy
Kazimierz Kaz Ostaszewicz
-
Drogie Mole i Moliki!
Marcin Lwowski
-
Cera kurtyzany
Andrzej Szymański
-
Raduj się, kto może. Impresje poetryckie
Ireneusz Ruchniewicz
-
Krótki przewodnik po systemie prawa p...
Rafał Golat
-
W kielichu jego dłoni. Erotyki
Krzysztof Saturnin Schreyer
-
Muza w czasie zarazy. Pigułki poetyckie
Ireneusz Ruchniewicz
-
Pytanki wydumanki
Andrzej Janusz Mierzejewski
-
Bo ja kocham PRL
Piotr Wróbel
-
Przed lustrem. Satyry, bajki, krotoch...
Krzysztof Saturnin Schreyer
-
Z ukosa, czyli fraszki i niefraszki
Marian Kisie, Bożena Szałasta-Rogowska
-
W pajęczynie wspomnień
Helena Pasławska
-
Na pchlim targu
Zofia Mierzejewska
-
Północ. Na przekór losowi i logice wbrew
Krzysztof Cegiełka
-
Wrota gomory
Janusz Mazur, Paweł Perekietka, Zbigniew Talaga,