Trylogia ukraińska T.3 Droga powrotna
12
%
82 Kč 94 Kč
Sleva až 70% u třetiny knih
Staś Majewski trafia do przytułku dla bezdomnych dzieci, w którym podopiecznym oferuje się jedynie bestialstwo i pogardę. Nastoletniego bohatera czeka zacięta walka z prymitywnymi próbami bolszewickiej inwigilacji i wszechobecną przemocą. Najmroczniejsza odsłona całego cyklu, w której autor z epickim rozmachem kreśli odpowiedź na najważniejsze dla czytelnika pytanie: czy nieludzki system złamie w końcu młodego Polaka.
W rzadkiej polewce pływały kawałki wnętrzności, ości i łuski. W swojej porcji Staś znalazł całą płetwę i wyłupiaste oko byczka. Zaczerpnął żółtawego płynu drewnianą łyżką i natychmiast mdłości podstąpiły mu do gardła. Z pasją prasnął blaszaną miseczkę o żwir podwórza. Gorący płyn obryzgał lśniące buty Kostiaka, który asystował przy wydawaniu zupy. Który to aaa nowy kawaler Proszę, proletariacka zupa kłuje delikatne ząbki polskiej burżuazy. Podnieś talerz, sukinsynu! Chłopiec schylił się posłusznie Nie, nie tak stań na czworaki i podnieś zębami. Stasiowi zrobiło się przed oczami czarno. Pobladł i drżąc na całym ciele, cofnął się dwa kroki. No! Kilkanaście par oczu wbiło się w Stasia. Barnaba, który nalewał zupę, zatrzymał się z warząchwią w wyciągniętej ręce. Kucharz wyjrzał ciekawie z otwartych drzwi. Podnieśże, głupi! syknął z boku czyjś przyciszony głos. Piekący ból przeciął policzek od uderzenia szpicruty. Twarda dłoń chwyciła go za kurtkę na piersi i rzuciła na ziemię. Podniesiesz czy mam powtórzyć. Dusząc się od gorących łez, wykonał rozkaz. Dobrze! Nalać mu podwójną porcję. Zmiataj wszystko do dna, bo jak nie, to pójdziesz na rozmówkę z kierownikiem. On bardzo takich hardych Laszków uważa. Ta-a-k Teraz wyliż talerz. Zuch chłopak! Zna się na bolszewickiej dyscyplinie. No, to biegaj po szczotkę i pastę, buty mi wyczyścisz, coś je pochlapał. A szczotką rady nie dasz, będziesz językiem na glanc poprawiać fragment powieści.
W rzadkiej polewce pływały kawałki wnętrzności, ości i łuski. W swojej porcji Staś znalazł całą płetwę i wyłupiaste oko byczka. Zaczerpnął żółtawego płynu drewnianą łyżką i natychmiast mdłości podstąpiły mu do gardła. Z pasją prasnął blaszaną miseczkę o żwir podwórza. Gorący płyn obryzgał lśniące buty Kostiaka, który asystował przy wydawaniu zupy. Który to aaa nowy kawaler Proszę, proletariacka zupa kłuje delikatne ząbki polskiej burżuazy. Podnieś talerz, sukinsynu! Chłopiec schylił się posłusznie Nie, nie tak stań na czworaki i podnieś zębami. Stasiowi zrobiło się przed oczami czarno. Pobladł i drżąc na całym ciele, cofnął się dwa kroki. No! Kilkanaście par oczu wbiło się w Stasia. Barnaba, który nalewał zupę, zatrzymał się z warząchwią w wyciągniętej ręce. Kucharz wyjrzał ciekawie z otwartych drzwi. Podnieśże, głupi! syknął z boku czyjś przyciszony głos. Piekący ból przeciął policzek od uderzenia szpicruty. Twarda dłoń chwyciła go za kurtkę na piersi i rzuciła na ziemię. Podniesiesz czy mam powtórzyć. Dusząc się od gorących łez, wykonał rozkaz. Dobrze! Nalać mu podwójną porcję. Zmiataj wszystko do dna, bo jak nie, to pójdziesz na rozmówkę z kierownikiem. On bardzo takich hardych Laszków uważa. Ta-a-k Teraz wyliż talerz. Zuch chłopak! Zna się na bolszewickiej dyscyplinie. No, to biegaj po szczotkę i pastę, buty mi wyczyścisz, coś je pochlapał. A szczotką rady nie dasz, będziesz językiem na glanc poprawiać fragment powieści.
Autor: | JÓZEF ŁOBODOWSKI |
Nakladatel: | Kangur |
ISBN: | 9788366359499 |
Rok vydání: | 2020 |
Jazyk : | Polština |
Vazba: | Měkká |
Počet stran: | 392 |
Mohlo by se vám také líbit..
-
Rachunek sumienia
JÓZEF ŁOBODOWSKI
-
Poeta wobec sejsmicznych ruchów historii
JÓZEF ŁOBODOWSKI
-
Na szlaku dialogu
Mariusz Olbromski
-
Ostinato. Wojenne dni Grażyny Bacewicz
Joanna Sendłak
-
Dzieci kontra Rodzice. Zabawa
Aleksandra Jaroszuk
-
Dzieci kontra Rodzice. Mały Duży
Gorlewski Bartek, Rybicki Robert
-
Dzieci kontra Rodzice. Razem
Gorlewski Bartek, Rybicki Robert
-
Dzieci kontra Rodzice. Mój Dzień
Aleksandra Jaroszuk