Sardynka
257 Kč
Expedujeme 1 až 2 dny
Sleva až 70% u třetiny knih
Jechaliśmy rankiem do Wałbrzycha przez oblepiony śniegiem postindustrial. W fabrycznych budowlach przez wybite okna wystawiały głowy młode brzozy. Wszystko, co cenne, było doszczętnie opędzlowane przez pokolenia nieustraszonych ludzi z niewielkimi wózeczkami napędzanymi kołami od rowerów. Pomiędzy resztą wykwitły zachodnie stacje benzynowe, karłowate piekarnie i domy starców, małe warsztaty samochodowe reklamowane pociętymi kawałkami blachy, która ma przypominać auta w ruchu zawieszone w próżni. W plecaku obijały się o siebie buteleczki z czarnym płynem, wyłuszczałem bratu szczegóły wypadu: „mamy stówę od matki, więc na pierwszy nocleg jest. Meldujemy się, idziemy na deptak, szukamy drużyn starszych babek. Uśmiechamy się, przymilamy się, proponujemy produkt, opychamy produkt. „Za ile?”, brat spytał. „Hm, trzeba zacząć od ceny zaporowej. Albo inaczej, podchodzisz lub podchodzimy, mówimy: powróżyć pani za dwie stówki? Babka oczywiście odpowie: zmykaj, hultaju, oszukańcu. My do niej: co pani, co pani, to nie koniec naszych możliwości, oferujemy pani, tutaj następuje wielki szok wraz z wyjęciem ampuły, eliksir młodości. Babka, jak to babka, skontruje, „czy ja wyglądam tak staro”? „Pani, staro? Jeśli ktoś tak pani powiedział, my się nim zajmiemy, proszę pokazać, który to kalecznik?” Kobiecina się zaśmieje, co będzie oznaczać, że zbliżamy się do transakcji. Nie zapominaj o kontakcie wzrokowym i cielesnym, tu komplement, tu oczko, tu dotknięcie ramienia. Targujemy się i spuszczamy do pięciu dych, mniej nie ma mowy, trzeba szanować produkt”, zaśmiałem się i zacząłem bazgrać w skroplonej parze na szybie. Odmalowałem babki jako kropki i nas, większe kropki. „Atak, atak, atak, sprzedaż”, zniszczyłem bohomazami całe szklane płótno. Brat wyjął małe winko, pociągnęliśmy po łyku. „Wigilia za dwa dni, tam może nie być babek. I drugie, czemu nie sprzedajemy w tych szklankach na przykład soku porzeczkowego, też jest ciemny”. „Primo, jak się dostaje przydział z NFZ na sanatorium, to się przyjmuje, niezależnie od daty. Primo dwa, sok by nie zadziałał, a tutaj łykasz i coś ci wibruje w głowie, możesz to nazwać nawet młodością, sam poczułeś, nasz towar nie jest trefny”. Kamil ruszył szyją, patrząc na swojego brata jak na mądrego człowieka, co mnie ucieszyło.Fragment
Autor: | Maliszewski Kornel |
Nakladatel: | Mamiko |
ISBN: | 9788363906306 |
Rok vydání: | 2015 |
Jazyk : | Polština |
Vazba: | Měkká |
Počet stran: | 148 |
Zařazení: | Dramat |
Mohlo by se vám také líbit..
-
Zatrzymana chwila
Trembaczowski Andrzej
-
Podróż za kilka zielonych
Babiarz Dagmara
-
Architekci Miłości
Dorota Łoskot-Cichocka
-
Statki we mgle
Piotr Stareńczak
-
Szkice z miłości
Katarzyna Gluza
-
Wybór wierszy
L.-F. Bollee, S. Cuzor
-
Debut
Jola Gęsicka
-
Obiecuję ci niewidzialność
Robert Jóźwik
-
Splot Pogardy
Piotr Złotkowski
-
Parapoezja współczesna
Mateusz Gajdas
-
Homodestructus. Czyli jak być nie pow...
Liliana Kłos
-
Wszystko już było
Stanisław Pietruszczak
-
Musical stories about the profession
Maria Strzykowska
-
Przedwieczny
Oskar Wiaderny
-
Mroczne Postscriptum
Karolina Wiaczewska
-
KRAJobrazy
Franciszek Olejniczak